Skład Chóru
Rok 2023 jest dla nas wyjątkowy. Obchodzimy bowiem 35-lecie istnienia chóru chóru "Wiwat".
Zaczęliśmy swoją przygodę jako chór szkoły podstawowej, później śpiewałyśmy jako chór licealny, następnie jako chór domu kultury, aż wreszcie kilka lat temu założyliśmy Stowarzyszenie Przyjaciół Chóru "Wiwat".
Każda z nas i każdy z nas (mamy bowiem naszych muzyków - a to mężczyźni).
Są między nami różnice wieku, zainteresowań, ale wszystkich nas łączy muzyka i chór "Wiwat". Ta różnorodność sprawia, że jest nam razem fajniej i ciekawiej, a jednocześnie pokazuje, że każdy jest tu mile widziany.
EWELINA STARNAWSKA, sopran - urodziny 12 września
Moja historia ze śpiewem zaczęła się w Szkole Podstawowej nr 92, gdy w 4 klasie dołączyłam do chóru szkolnego prowadzonego przez panią Alicję. Po dwóch latach wraz z moją przyjaciółką Patrycją dostałyśmy propozycję zostania częścią dużego Wiwatu. Przyznaję, że jedną z rzeczy, która mnie w tamtej chwili przekonała do dołączenia, była możliwość zwiedzania świata. Wcześniej słyszałam jak Wiwat podróżował do Chin czy na Kubę i nie mogłam przegapić takiej okazji. Później okazało się, że chór daje mi znacznie więcej. Każda próba była dla mnie czasem relaksu, po męczącym dniu spędzonym w szkole czy na studiach. Podczas śpiewania mogłam z siebie wyrzucić różne emocje. Występy na scenie przed publicznością sprawiły, że nabrałam pewności siebie. W chórze nawiązałam nowe przyjaźnie oraz poznałam wspaniałych ludzi na wyjazdach. Na festiwalach muzycznych zobaczyłam jak muzyka potrafi łączyć ludzi z całego świata.
Każdemu kto zastanawia się czy dołączyć do chóru, powiem, że koniecznie musi spróbować - jest to niezwykła przygoda!
MARTA BIEDRZYCKA, alt - urodziny 13 sierpnia
Chór jest bardzo ważną częścią mojego życia od 5 klasy szkoły podstawowej. To z nim dorastałam, nawiązywałam przyjaźnie i uczyłam się: świata, kontaktów że starszymi koleżankami i z ludźmi z tylu krajów, że nie zliczę! Jest ważnym elementem kształtowania mojej osobowości i tego z jak otwartą głową patrzę zawsze na świat. Nic tylko wypada mi podziękować i każdemu życzyć takich niesamowitych okazji na rozwój w swoim życiu :)
#dziękujęzamuzykę
WIKTORIA ZAJĄC, mezzosopran - urodziny 5 sierpnia
O "Wiwacie" usłyszałam na jednej z lekcji muzyki, w trzeciej klasie szkoły podstawowej. Wtedy też, wraz z koleżankami postanowiłyśmy wstąpić w szeregi chóru i tym sposobem jestem jego częścią od dziesięciu lat :)
Przez ten czas z "Wiwatem" odwiedziłam Meksyk, Brazylię, Niemcy oraz Gruzję, a w swoim domu miałam szansę gościć chórzystów z Gruzji, Stanów Zjednoczonych i Meksyku. Dzięki tym doświadczeniom mogłam zwiedzać, poznawać różne kultury oraz ludzi z całego świata.
Poza wyjazdami i śpiewaniem, chór to dla mnie wiele radosnych wspomnień, a czasem ucieczka od codzienności do świata muzyki.
Mimo mojej słabej frekwencji w ostatnich miesiącach spowodowanej studiami, "Wiwat" jest dużą częścią mojego życia i mam nadzieję, że tak będzie już zawsze.
MONIKA KRAJEWSKA, sopran - urodziny 31 lipca
Jestem jedną z najmłodszych stażem uczestniczek chóru Wiwat. A zaczęło się dość niepozornie… od swobodnej rozmowy z koleżanką Beatą – alt, na temat jej pasji i zainteresowań. I tak za jej namową, jesienią 2020 r., dołączyłam do grupy Wiwat.
Od początku dobrze czułam się w gronie koleżanek i kolegów. Chórzystki okazały się wspaniałymi dziewczynami - życzliwymi i pełnymi dobrej energii. Zawsze z ogromną radością i niecierpliwością czekałam na każdą próbę.
Pandemia zmusiła nas do przerwy w koncertowaniu. Po powrocie do normalnego funkcjonowania z zadowoleniem wróciłam do grona miłośników śpiewu chóralnego, mimo że na próby dojeżdżam z odległej Białołęki. Każdy wtorkowy wieczór (pracę kończyłam o 18.10) był zarezerwowany na spotkania w gronie chórzystek i muzyków. W drodze powrotnej, stojąc w korku na Armii Krajowej, podśpiewywałam pieśni utrwalane podczas próby.
Niestety, nie uczestniczyłam jeszcze w żadnym zagranicznym wyjeździe, ale koncerty w Warszawie lub wyjazdowe sprawiają mi dużo satysfakcji.
Jako chór Wiwat tworzymy zgraną grupę o różnych profesjach i zainteresowaniach, ale nade wszystko, muzyka jest dla nas wspólną pasją.
MAGDALENA RUMIANEK, alt - urodziny 24 lipca
Hej – to ja. W chórze chyba od ery mezozoicznej, a tak patrząc na kalendarz i licząc z małym chórem to od 1991 roku. Byłam uczennicą SP92 gdzie wszystko się zaczęło i tak zostałam przez „zasiedzenie”.
Miałam kilka przerw na wyjazdy i naukę w UK i USA oraz 5 letni „urlop” w czasie mojej pracy w Kazimierzu Dolnym, ale zawsze byłam mocno związana z chórem i starałam się brać czynny udział w uroczystościach oraz podejmowaniu gości.
Mam to szczęście mieć kilka prawdziwych miłości w życiu takich jak: snowboard, kitesurfing, pies Budyń, ale to śpiewanie właśnie jest ze mną najdłużej.
Dzięki chórowi po raz pierwszy byłam za granicą – były to Włochy i wyjazd podczas świąt wielkanocnych – niezapomniany bo gościłyśmy wtedy we włoskich rodzinach i po raz pierwszy mogłam tak namacalnie dotknąć zupełnie innej kultury. Również dzięki chórowi leciałam pierwszy raz samolotem i to na tak egzotycznej trasie - Chiny w 2001 roku dla 20 latki to był prawdziwy powód do dumy i radości.
Chór nauczył mnie otwartości w stosunku do innych oraz tego, że przez życie najlepiej iść z uśmiechem, piosenką na ustach oraz przyjaciółmi u boku, a WIWATKI są obecne w moim życiu nie tylko na próbach i koncertach. Korzystając z okazji chciałam bardzo podziękować Pani Alicji Mossakowskiej za to, że „siłą i godnością osobistą” przymuszała mnie w podstawówce do uczęszczania na próby, bo chór jest od dawna już częścią mnie i bez niego nie byłabym taką Magdą Rumianek jaką jestem - bo kto inny śpiewałby na działce sąsiadom piosenkę o morzu po chińsku czy Hava Nagila w oryginale.
ZUZANNA KOCH, mezzosopran / sopran - urodziny 19 lipca
Przygodę z chórem zaczęłam w klasach 1-3 szkoły podstawowej, gdzie każda dziewczynka w ramach lekcji muzyki uczestniczyła w nauce śpiewu. Kolejnym krokiem było dołączenie w 4 klasie do szkolnego chóru Mały Wiwat z którym odbyłam swoje pierwsze koncerty. Wybranie mnie do "dużego" Wiwatu w 6 klasie było dla mnie wielkim wyróżnieniem.
Do zeszłego roku śpiewałam w (drugim) sopranie. W styczniu chciałam spróbować jak śpiewa się w mezzo. Okazało się, że czuję się tam bardziej "wygodnie" i już zostałam. Jedynym minusem jest konieczność uczenia się większości piosenek na nowo :)
Przynależność do chóru nie tylko rozwinęła moje umiejętności muzyczne, ale również dzięki występom na scenie zyskałam więcej pewności siebie. Przez cały ten czas poznałam fantastycznych ludzi, którzy tak jak ja znajdują radość i pasję w muzyce.
Przez te wszystkie lata uczestniczyłam w wyjazdach na zagraniczne festiwale i przeglądy chórów min. w Meksyku, Gruzji i Niemczech.

ALICJA MOSSAKOWSKA, dyrygent i założyciel chóru - urodziny 2 lipca
To już 35 lat – bo „Połączyła nas muzyka”.
Pozwólcie, że może będzie dużo, ale skoro byłam z Wami od pierwszej próby przez te lata, to jest dużo do wspominania.
Był rok 1988 – wróciłyśmy z chórem szkolnym SP 92 z Kuby, gdzie przez dwa tygodnie koncertowałyśmy i zwiedzałyśmy tę piękną wyspę. Poleciałyśmy na zaproszenie władz kubańskich po wygranych dwóch Festiwalach Piosenki Kubańskiej we Wrocławiu.
Nasze sukcesy w Polsce na ogólnopolskich konkursach międzyszkolnych dały nam poczucie wspólnoty, a śpiew stał się naszą pasją.
I tak to się zaczęło. Dziewczęta, kończąc szkołę podstawową, zapragnęły dalej śpiewać. I od tego czasu przychodzą przez te 35 lat w każdy wtorek wieczorem, by być razem tworząc „Wiwat". Koncertując w kraju i zagranicą dawałyśmy swoim śpiewem przyjemność i radość publiczności. Nasze zainscenizowane programy, jak „Warszawa wczoraj i dziś w piosence”, "Wieczory wigilijne", "Pasja - Pieśń o Zbawicielu",”Jedzie, jedzie na kasztance" czy "Wieczór papieski" cieszyły się dużą popularnością. Śpiewałyśmy na scenach warszawskich, takich jak Filharmonia, Teatr Wielki, Teatr Polski, czy Sala Kongresowa oraz w wielu polskich miejscowościach - utwory na różne okazje od Bogurodzicy i Gaude Mater po Okudżawę, Beatlesów, Cohena i piosenki róznych narodów.
Dziękujemy naszej wspaniałej publiczności, że byli z nami zawsze przez te wszystkie lata.
Nasz śpiew podobał się również w innych krajach. Cudowne wyjazdy na festiwal Eurotreff Musik do Niemiec (5-krotnie), koncerty w Hamburgu, Bremen, Lubece, Lilienthal.... Byłyśmy też: Włochy (3-krotnie), Izrael (4-krotnie), Francja (Nicea 2-krotnie), Holandia (3-krotnie), Dania (2-krotnie), oraz dalsze kraje jak Chiny (2-krotnie), Meksyk (2-krotnie), Brazylia i Gruzja. Zwiedzałyśmy i koncertowałyśmy też w pięknych miastach, jak Londyn, Petersburg, Wilno, czy Ryga. Wszystkie te wizyty wynikały z udziału w międzynarodowych festiwalach oraz z zaproszeń zaprzyjaźnionych chórów, które również gościłyśmy w naszych domach.
Od wielu lat koncertują z nami wspaniali muzycy Tadzik Melon i Włodek Tyl, budując z nami kształt chóru, a przedtem przez wiele lat była z nami Ania Cegielska i Jej córka Dorota. Wzbogacali nasz program i pomagali rozwijać się chórowi artystycznie. Współpracowali też z nami przez długi czas Janusz Tylman i aktorzy Stanisław Górka i Wojciech Machnicki i byli „wisienką na torcie" w trakcie naszych koncertów. Dzięki im za te lata.
W okresie działalności nagrałyśmy: w latach 90-tych kasetę, a później 3 płyty CD z kolędami i utworami ludowymi polskimi i piosenkami różnych krajów, w których śpiewałyśmy.
Dorotko S., Dorotko D., Kasiu P., Magdo Sz., Ewo W. – jesteście ze mną od samego początku przez cały czas, a Marzenka, Sylwia, Marysia, Magda, Edytka…. – od bardzo wielu lat, a wiele z Was po chwilowym odejściu (Monika, Ewa, Aneta...) wróciło i tworzą ten zespół takim, jaki jest w obecnym kształcie.
Byłyście oprócz najbliższej rodziny – całym moim życiem. Dziękuję za te wszystkie wspaniałe lata – wspólne przeżycia, wspólne koncertowanie i odkrywanie świata.
Nie miałybyśmy takich możliwości rozwoju, gdyby nie wsparcie Dyrekcji Szkoły Szkoła Podstawowa nr 92 im. Jana Brzechwy w Warszawie przez te wszystkie lata.
Trzy lata temu dołączył do nas Piotr, któremu niedawno mogłam powierzyć pracę z zespołem oddając Was w dobre ręce. Ale duszą i sercem jestem cały czas z Wami.
BEATA PYSZKOWSKA, alt - urodziny 18 czerwca
Myślę, że moja historia nie będzie się za bardzo różniła od innych Wiwatek.
Przygodę z chórem zaczęłam już jako uczennica szkoły, wtedy po lekcjach pojawiały się pierwsze próby i pierwsze występy na szkolnych apelach. To był też czas kiedy z Panią Alicją wyjeżdżałyśmy do Lelewa – do zupełnie innej rzeczywistości, gdzie oprócz śpiewania uczyłyśmy się życia, zacieśniałyśmy przyjaźnie i spędzałyśmy wspólnie czas.
Potem przyszedł moment kiedy wreszcie dołączyłam do „dużego chóru” i zaczęły się cotygodniowe, wtorkowe próby. Czasami ciężko było się zmobilizować, żeby pójść na próbę, bo były ciekawsze zajęcia. Jednak z czasem, kiedy przybywało lat i stażu trochę się to zmieniło i na próby czekałam z wytęsknieniem. O tym jak wspaniałe jest to miejsce może świadczyć fakt, że po kilku latach przerwy i oglądania koncertów z pozycji widza wróciłam i cieszę się z każdej możliwości spotkania się i wspólnego śpiewania i koncertowania.
Oczywiście oprócz cudownych dziewczyn i chłopaków, którzy pojawili się w moim życiu śpiewająca przygoda z chórem dała mi możliwość odwiedzenia egzotycznych i dalekich miejsc takich jak Brazylia czy Gruzja i tych trochę bliżej tak jak Belgia, Holandia czy Niemcy.
Wtorkowe próby to czas który mnie uskrzydla i daje zapas energii na cały następny tydzień i wierzę, że będzie tak jeszcze przez długi czas.
KINGA ZAŁĘSKA "ZIÓŁKO", sopran - urodziny 17 czerwca
Moja przygoda z Wiwatem zaczęła się gdy miałam 10 lat. Śpiewałam w chórze SP nr 92 i chętnie zaczęłam przychodzić na wtorkowe próby "Dużego Wiwatu".
Rozpoczęły się wtedy moje liczne wyjazdy z chórem, a koleżanki i koledzy z klasy nie wierzyli, że koncertowałyśmy w takich państwach jak Izrael, Meksyk i Brazylia.
Pod czujnym okiem Pani Alicji, starszych dziewczyn z chóru i chłopaków muzyków weszłam w świat kultury muzycznej. Spędziłam w tym świecie część dzieciństwa, nastoletniość i wczesną dorosłość.
Odpowiedzialność, współpraca, wrażliwość, cierpliwość, wytrwałość...
Lista zdobytych w tym czasie umiejętności i narzędzi jest bardzo długa. Jestem szczęśliwa i wdzięczna, że mogłam je posiąść właśnie w tym chórze.
I choć życie nie pozwala mi w tym momencie brać czynnego udziału w aktywnościach Wiwatu, to wracam jak bumerang. Nie umiem inaczej. To miejsce, Ci ludzie i muzyka mają fantastyczną moc przyciągania.
ANNA CHMIELEWSKA, mezzosopran - urodziny 8 czerwca
Moja przygoda z Wiwatem trwa już trzeci rok. Do chóru trafiłam dzięki mojej córce, która zaczęła śpiewać w Wiwacie, gdy przeprowadziłyśmy się z Mokotowa.
Jedna z Wiwatek - Magda, na facebookowej grupie żoliborskiej zaprosiła moją córkę na próbę, poszłyśmy tam razem. Początkowo tylko słuchałam z boku, szybko jednak urzekła mnie wspaniała atmosfera, oraz piękna muzyka śpiewana i grana podczas prób.
Obudziły się wspomnienia gdy jako uczennica sama śpiewałam w chórze szkolnym i grałam na pianinie. Chórzystki okazały się wspaniałymi kobietami - otwartymi i pełnymi dobrej energii. Decyzja przyszła szybko - zostałam....
Nie uczestniczyłam jeszcze w żadnym zagranicznym wyjeździe, ponieważ dołączyłam do chóru w trakcie pandemii, kiedy nie były one możliwe. Jednak nawet koncerty w Warszawie lub wyjazdowe w Polsce dają mi ogrom radości, z niecierpliwością czekam też na każdą próbę.
Prywatnie jestem mamą, żoną, pasjonatką górskich wędrówek i przyrody. Lubię spędzać czas poza miastem, słuchać śpiewu ptaków, szumu drzew lub szmeru wody.
Zawsze też towarzyszy mi w życiu muzyka. Cotygodniowe próby to dla mnie okazja do oderwania się od codzienności i porcja dobrej energii w miłym towarzystwie. Tworzymy razem piękną muzykę, poznaję nowe utwory a także nowe interpretacje tych już mi znanych.
W Wiwacie spotkałam wiele ciekawych osób, w różnym wieku, o różnych zawodach i zainteresowaniach. Wszyscy jednak - chórzystki, muzycy i dyrygent mamy pasję jaką jest muzyka. Dlatego wiem, że tak jak inne Wiwatki zostanę tu na długo.
EWA WIELKOPOLSKA, sopran - urodziny 26 maja
Moja przygoda z chórem zaczęła się dosyć wcześnie, bo już w pierwszej klasie szkoły podstawowej. Początkowo był to chór klas 1-3, a następnie klas 4-8. Już wtedy brałyśmy udział w ogólnopolskich konkursach chórów z bardzo dobrymi wynikami. Jeździłyśmy po całej Polsce poznając i zwiedzając wiele miejsc.
Po ukończeniu szkoły podstawowej wszystko wskazywało, że moja przygoda ze śpiewaniem się zakończyła. Ale… zarówno ja, jak i moje szkolne koleżanki chciałyśmy dalej śpiewać i bez chóru nie wyobrażałyśmy sobie dalszego życia. Dlatego, po rozmowie z Panią Alicją Mossakowską (dyrygentką szkolnego chóru), został utworzony chór Wiwat, w którym śpiewam do chwili obecnej. Czyli praktycznie całe moje życie. Od kilku lat, można powiedzieć, że śpiewam w chórze rodzinnie, bo razem z moją nastoletnią córką, która do chóru dołączyła 3 lata temu.
Chór dał mi przede wszystkim możliwość nauczenia się śpiewania, z perspektywy czasu uważam, że początkowo raczej nie śpiewałam za dobrze oraz spełniania mojej pasji, jaką są podróże. Dzięki chórowi udało mi się zwiedzić wiele miejsc na całym świecie. W trakcie podróży z chórem poznałam wielu wspaniałych ludzi i ich kulturę. Chór to takie moje „drugie życie” i dziewczyny, na które mogę zawsze liczyć.
PATRYCJA ADAMCZUK, sopran - urodziny 25 maja
Moja historia z Wiwatem zaczęła się niespodziewanie w szóstej klasie szkoły podstawowej, kiedy pewnego dnia pani Ala kazała mi i kilku koleżankom zostać po lekcji muzyki. Jak się później okazało, nie była to kara za nieuważanie na lekcji, a początek wspaniałej przygody. Po "przesłuchaniu" naszych wokali, wraz z moją najbliższą przyjaciółką Eweliną dostałyśmy propozycję wstąpienia do dużego Wiwatu. Zaraz potem wyjechałyśmy z chórem do Niemiec. Nie zapomnę emocji z tym związanych - uczenia się na szybko tekstów wszystkich tych nowych pieśni i wyłapywania poszczególnych dźwięków od starszych koleżanek.
Z chórem miałam okazję przeżyć niesamowite chwile na próbach, koncertach i festiwalach. Dzięki niemu mogłam zwiedzić Meksyk, Gruzję czy Brazylię i poznać tam inspirujących i serdecznych ludzi.
Najpiękniejsze w chórze jest to, gdy czuje się, jak muzyka łączy ludzi, często z różnych krańców świata i różnych pokoleń. Kiedy ktoś zaczyna wybijać rytm, dołączają się inne instrumenty, żeby potem kolejne osoby zaczęły śpiewać czy nucić melodię. Wtedy czujemy, że tworzymy razem coś wyjątkowego, co przekracza granice i jednoczy nas wszystkich. Niech to trwa i trwa...
KAJA FEDOROWICZ, sopran - urodziny 24 maja
Hejka! Mam na imię Kaja i kończę 13 lat. Wydaje mi się, że śpiewam odkąd się urodziłam. W mojej rodzinie od strony mamy, wiele osób miało styczność z muzyką. Śpiewali, grali na różnych instrumentach, czy też byli nauczycielami muzyki. Już wtedy kiedy chodziłam do przedszkola, zawsze brałam udział w muzycznych przedstawieniach. Jako 5-letnia dziewczynka zaczęłam uczęszczać też na lekcje baletu. Wtedy pokochałam muzykę klasyczną. Gdy byłam w 5 klasie, rodzice zapisali mnie na lekcje śpiewu do pani Kasi Rodowicz. Wtedy okazało się, że śpiewanie sprawia mi wielką przyjemność. Będąc w 6 klasie, mój nauczyciel muzyki, pan Piotr Duchalski zaczął nam wspominać o działalności Chóru Wiwat. Pomyślałam, że nie zaszkodzi zobaczyć jak to wygląda. Na pierwsze zajęcia przyszłam w lutym 2022 i od tamtej pory śpiewam w Wiwacie. Jest to sporą częścią mojego życia i bardzo mi się podoba. Mam nadzieję, że będę tu jak najdłużej.
WERONIKA KRÓLAK, alt - urodziny 6 maja
Swoją przygodę z Wiwatem rozpoczęłam w 2010 roku, kiedy Pani Alicja Mossakowska podczas jednej z lekcji muzyki zaproponowała mi dołączenie do chóru. Jak wielkie było moje zdziwienie, kiedy na próbie zamiast grona dzieciaków zobaczyłam profesjonalny chór, a jak usłyszałam jak starsze koleżanki śpiewają Michelle i szczęka mi opadła, nie mogłam uwierzyć, że Pani Ale chce żebym wraz z nimi tworzyła tak cudowna grupę. Gdy już oswoiłam się z całą sytuacją zaczęły się wyjazdy: Niemcy, Brazylia, Meksyk, Gruzja, ah, niezapomniany czas i przyjaźnie na całe życie.
Ostatnio na próbach bywam niestety rzadko, ponieważ studiuje, jednak kiedy siedzę na próbie, czuje, jakby nic przez te 13 lat się nie zmieniło, otaczają mnie wspaniali ludzie i dźwięki muzyki.
RENATA PYSZKOWSKA, mezzosopran - urodziny 28 kwietnia
W Wiwacie śpiewam już 20 lat, co stanowi 2/3 mojego życia, jednak przygodę ze śpiewaniem zaczęłam jeszcze wcześniej, bo już w pierwszej klasie podstawówki. Muzyki uczyła mnie wtedy Pani Ala, która jednocześnie była dyrygentką chóru szkolnego i Wiwatu. Już wtedy moim marzeniem było dołączenie do „dużego chóru”, ale niestety musiałam poczekać kilka lat, aby je spełnić. Zanim to nastąpiło, występowałam wraz z chórem szkolnym i przychodziłam na koncerty Wiwatu, w którym śpiewała moja starsza siostra. Moim pierwszym ważnym wydarzeniem jakie przeżyłam już jako Wiwatka był koncert jubileuszowy na 15-lecie chóru. Pamiętam, jak brałyśmy udział w sesji zdjęciowej, podczas której robiłyśmy pamiątkowe zdjęcia całego chóru i każdego z głosów oddzielnie. Ramka z tymi zdjęciami do tej pory stoi u mnie w mieszkaniu w dobrze widocznym miejscu. Jako Wiwatka zyskałam drugą rodzinę, którą są pozostałe chórzystki (oraz niezastąpieni muzycy), z którymi przeżyłam wiele przygód.
Śpiewanie w chórze pozwoliło mi pojechać do wielu, nawet odległych krajów. Wraz z innymi Wiwatkami odwiedziłam Niemcy, Anglię, Izrael, Meksyk, a nawet Brazylię. Poznałam wielu wspaniałych ludzi, którzy stanęli na mojej muzycznej drodze.
Idąc we wtorek na cotygodniową próbę wiem, że spotkam tam te same, bliskie mi osoby, będę mogła z nimi porozmawiać, pośmiać się, powspominać. Każda próba pozwala mi odprężyć się, nabrać energię na cały tydzień i zwyczajnie spędzić przyjemny czas. Uczestnictwo w chórze to jedne z najpiękniejszych chwil mojego życia, a jak wiadomo najpiękniejsze chwile są wtedy, gdy chcemy aby coś trwało wiecznie.
MONIKA PASZOWSKA-MAŃKOWSKA, sopran - urodziny 27 kwietnia
O chórze dowiedziałam się w 1989 roku w liceum, gdy na chórze licealnym spotkałam Soszkę – jedną z Wiwatek. Spytała, czy chcę dołączyć do fajnego zespołu i śpiewać z nimi i ….dołączyłam, co trwa do dziś (choć z kilkoma latami urlopu).
Uwielbiam śpiewać i scenę. Gdy na niej staję, cały świat z jego problemami wydaje się nieważny. Odchodzi też cała trema i stres, pozostaje mi tylko czysty zalew endorfin. Jak typowy sopran uwielbiam też „solówki”, które są zawsze wisienką na koncertowym torcie :D
Muzyka w moim życiu odgrywa bardzo dużą rolę – gram na pianinie i gitarze, w ramach samorozwoju przez rok uczęszczałam do szkoły muzycznej na zajęcia ze śpiewu klasycznego i jazzowego. Moi muzyczni idole to Janis Joplin, Freddy Mercury i …Fryderyk Chopin.
Nie samym śpiewem jednak żyję. Lubię też się uczyć – szczególnie języków obcych. Taki też zawód uprawiam, jestem lektorem języka angielskiego i tłumaczem. I szczerze mówiąc, kocham swoją pracę. Uwielbienie uczenia się zaowocowało ukończeniem dwóch kierunków studiów – filozofii i anglistyki – jestem magistrem „do kwadratu”, a kolejne kierunki kuszą….
Wtorkowe próby są dla mnie odskocznią od rzeczywistości, relaksem i okazją do spotkania z przyjaciółmi, których tu zyskałam. „Połączyła nas muzyka”. I niech tak zostanie wiecznie – chwilo, trwaj.
PIOTR DUCHALSKI, dyrygent - urodziny 23 kwietnia
Urodziłem się w Renesansie, może w Baroku albo w Klasycyzmie. Często bliżej jest mi do utworów Mikołaja Gomółki, Jana Sebastiana Bacha i Wolfganga Amadeusza Mozarta, niż do ulubionej muzyki moich uczniów :)
Swoją przygodę z muzyką rozpocząłem w dzieciństwie od nauki gry na gitarze. Później zakochałem się w największym i najwspanialszym instrumencie - organach. To orkiestra zamknięta w drewnianej szafie. Aby grać na tym instrumencie musiałem opanować podstawy gry na fortepianie. Nie każdy wie, ale grając na organach, oprócz rąk, używa się również nóg. To już był wyższy stopień wtajemniczenia.
Po latach, wybierając studia, musiała zapaść decyzja – muzyka hobbystycznie, czy zawodowo?
Odpowiedź była prosta… ORGANY (i nie miałem na myśli studiów medycznych).
Chór – to jeden z obowiązkowych przedmiotów na studiach muzycznych. Tak rozpocząłem przygodę z Chórem Akademickim Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego.
W Chórze Akademickim śpiewałem jako I bas (tzw. baryton). Wraz z Chórem miałem okazję niejednokrotnie koncertować m. in. w Filharmonii Pomorskiej w Bydgoszczy, wykonując dzieła wielkich kompozytorów.
W międzyczasie pracowałem jako organista. Początkowo w niewielkich kościołach, aż trafiłem do miejsca, w którym zakres obowiązków był szerszy. Oprócz gry na organach, dodatkowym obowiązkiem było prowadzenie chóru.
W tym miejscu zaczął się chyba nowy etap. Chór mieszany JUBILETE DEO. Chór z historią, ponieważ swoją działalność rozpoczął w 1923 roku. Ten zespół towarzyszył mi przez kolejne 5 lat. Dzięki tym wspaniałym ludziom nauczyłem się wiele. Nie tylko o dyrygowaniu i śpiewie chóralnym, ale przede wszystkim o współpracy z grupą ludzi.
W 2019 roku rozpocząłem pracę w Szkole Podstawowej nr 92 im. Jana Brzechwy w Warszawie. Wiedziałem, ze to szkoła z muzycznymi tradycjami i sukcesami.
Wrzesień 2019 roku, wtorek, godzina 18:30, próba chóru. Przyszedłem i zostałem.
Początkowo słuchałem i w miarę możliwości pomagałem Pani Alicji Mossakowskiej, która stworzyła ten zespół 35 lat temu. Początki nie były takie proste. Nowe osoby, nowe utwory i nowe dla mnie brzmienie. Trochę zajęło mi przestawienie się na nowy układ głosów – sopran, mezzosopran i alt. A gdzie tenor i bas?
Każdy chór ma swoje zwyczaje, tradycje i własny repertuar. Tutaj poprzeczka została ustawiona wysoko. Zdarza się czasami, że nuty mówią jedno, a utwór wykonywany jest nieco inaczej. Teraz już znam odpowiedź: „ALE TAK BYŁO ZAWSZE” – i chyba dla każdej chórzystki to wystarczające wyjaśnienie. W tym momencie uświadamiam sobie, że jeszcze wiele muszę się od Nich nauczyć.
Praca z chórem Wiwat to niesamowita przygoda. Zaczynając od nauki, przypominania, odświeżania i utrwalania repertuaru, kończąc na koncertach – tych większych i mniejszych.
Każdy wyjazd i każdy koncert motywuje do działania. To nowe doświadczenia i nowe wspomnienia. Od 4 lat to również moje wspomnienia.
Chór Wiwat to przede wszystkim pasja. Uśmiechnięte, śpiewające dziewczyny, pianista Włodek i skrzypek Tadeusz. To Ich obecność i zamiłowanie do wspólnego muzykowania sprawiło, że głównym punktem wtorkowego wieczoru jest dla mnie próba chóru i przygotowania do kolejnych wydarzeń.
DOROTA DĄBROWSKA-JONES, alt - urodziny 22 kwietnia
Moja wspólna historia z chórem jest nieco banalna. Obowiązkowy chór w podstawówce – z naciskiem na OBOWIĄZKOWY nauczył mnie jednego: jedynie 2% populacji nie jest w stanie nauczyć się śpiewać, pozostałych da się jakoś mniej lub bardziej wyszkolić. Mam nadzieję, że jestem wśród tych 98%.
Dla mnie chór, to przygoda życia – w sumie w chórze jestem dłużej niż nie jestem.
Jest rok 1988. Jestem jedną z pierwszych chórzystek obecnych na pierwszej próbie nowego Chóru – jeszcze nie miał nazwy. I tak już zostało. To coś znacznie ważniejszego niż śpiew. To nauka życia wśród innych ludzi. Nauka odpowiedzialności, obowiązkowości, odwagi i otwartości. W moim przypadku często jedyna możliwość sprawdzenia umiejętności językowych zdobytych na kursach.
I co dla mnie najważniejsze: mimo przerwy w byciu aktywnym członkiem chóru, która się zdarzyła, warto było wrócić, widzieć sympatię w oczach tych, których w pewnym sensie opuściłam.
ALE JESTEM I W NAJBLIŻSZYM CZASIE NIE ZAMIERZAM NIE BYĆ.
BARBARA ŻÓRAWSKA, sopran - urodziny 20 kwietnia
Moja przygoda ze śpiewem w „Wiwacie” rozpoczęła się w trzeciej klasie podstawówki, gdy za namową koleżanek z klasy zaczęłam uczęszczać na próby. I choć od tamtego momentu minęło już 10 lat, ta przygoda trwa dalej. Razem z chórem udało mi się zwiedzić kilka miejsc na świecie, tych bliższych, jak i dalszych - Niemcy, Brazylia, Meksyk czy Gruzja. Najmilej z tych wszystkich miejsc wspominam Meksyk, nie tylko jako wspaniałe miejsce z piękną pogodą i cudownym klimatem, ale też jako możliwość poznania wielu nowych osób, integrację z innymi chórami i jedzenie (dane mi było spróbować papryczek i mogę potwierdzić, że są ostre)
Co mi daje śpiewanie w chórze? To proste, jest to idealny sposób na odpoczynek, relaks, spędzenie miło czasu na robieniu tego, co lubię. A wszystko to w towarzystwie innych ludzi, którzy podzielają moją pasję.

KATARZYNA PIĄTEK, mezzosopran - urodziny 12 marca
Jak się to wszystko zaczęło?
Moja przygoda ze śpiewaniem zaczęła się w 4 klasie szkoły podstawowej nr 92 im. Ernesto Guevary w Warszawie do której uczęszczałam. Chór prowadziła Pani Alicja Mossakowska, która była również moja nauczycielką muzyki. Tak prześpiewałam całą szkołę podstawową, biorąc udział w festiwalach, konkursach, warsztatach i wydarzeniach szkolnych.
Moją pierwszą zagraniczną podróżą, którą będę pamiętać do końca życia, był wyjazd na Kubę w 1988 roku. Był to mój pierwszy lot samolotem, pierwszy kontakt z inną kulturą, inne spojrzenie na świat. Przygoda życia, tak myślałam po pierwszym wyjeździe :-) ale…….
W 1988 roku powstaje chór “Wiwat” z inicjatywy absolwentek Szkoły Podstawowej nr 92 w Warszawie, które chciały dalej śpiewać. Ja jeszcze byłam związana z “małym chórem”, ale również zaczęłam uczęszczać na wieczorne zajęcia i tak zaczął się mój drugi etap życia. Moja przygoda, przyjaźnie, koncertowanie i podróże z chórem “Wiwat”.
Co mi to dało?
Miałam przyjemność koncertować, a zarazem reprezentować Polskę w Meksyku x2, Brazylii, Izraelu x2, Chinach, Niemczech (nawet nie potrafię policzyć ile razy), Danii x2, Holandii, Włoszech, Watykanie, Gruzji, Rosji, Francji, na Kubie, Litwie, Łotwie. Przy okazji zwiedziłam te kraje i poznałam fantastycznych ludzi, którzy otworzyli dla nas swoje domy i serca.
Jak łatwo obliczyć jestem chórzystką ze 100% stażem :-) Można powiedzieć że chór jest moim całym życiem …
Mam wspomnienia i przyjaźnie do końca życia …
Dziękuję że jesteście ...
EDYTA MAĆKIEWICZ, alt - urodziny 27 lutego
A jak to się zaczęło?
Jak wiadomo, dyrygentce chóru Pani Alicji Mossakowskiej się nie odmawia. Po naszym wspólnym tygodniowym wyjeździe na warsztaty chóralne z dziećmi, ja jeszcze wtedy jako szeregowy wychowawca niezwiązany z chórem, dostałam po powrocie zaproszenie na próbę Wiwatu w czerwcu. Hmmm, miałam mnóstwo obaw, ale jak tu się wykręcić? Potem były wakacje, zapomniałam o wszystkim, a we wrześniu na szkolnym korytarzu uśmiechnięta Pani Ala "To jak Edytka, we wtorek się widzimy?", no tak, oczywiście... I na tym moja asertywność się zakończyła :)))
Teraz z perspektywy czasu myślę, że Los postawił Panią Alę na mojej drodze nie przez przypadek...
Czym dla mnie jest chór?
Jest ważną częścią życia, może sposobem na to życie. Czymś, co na trwałe wpisuje się w umysł i serce. Jest inspiracją, alchemią duszy, natchnieniem, a także obcowaniem z fantastycznymi ludźmi, którzy tworzą ten zespół - dziewczynami chórzystkami, chłopakami muzykami, z wieloletnią dyrygentką Panią Alą i obecnym dyrygentem Piotrem Duchalskim. Ta całość spięta klamrą muzyki wnosi piękno i radość, niech zatem trwa jak najdłużej w moim życiu...
TADEUSZ MELON, muzyk - skrzypek - urodziny 22 lutego
W przeciwieństwie do moich wspaniałych koleżanek „wiwatek” powinienem się przedstawić chyba jednak "wiwatek”, bo przecież nie jako „wiwatka”.
Moją przygodę z chórem Wiwat rozpocząłem w 2005 r., gdy powróciłem do SP92 w roli, już nie ucznia (tak, tak – ukończyłem tę szkołę w 1986 r.), ale rodzica ucznia. Wówczas „Szefowa”, czyli pani dyrygent, czyli po prostu moja wspaniała nauczycielka od muzyki, p. Alicja Mossakowska, zaczęła co jakiś czas zapraszać mnie do udziału w koncertach z chórem Wiwat. Te zaproszenia były z czasem coraz częstsze, aż niezauważalnie stałem się drugim (obok Włodka) męskim osobnikiem w żeńskim chórze (nie mogę użyć tu innego bardziej właściwego sformułowania, bo to by było zbyt dwuznaczne . Już w 2008 r. uczestniczyłem jako pełnoprawny „wiwatek” w jubileuszu chóru a zaraz potem w pierwszym moim wyjeździe, nie byle gdzie, bo do Izraela. Potem były kolejne – na Litwę, do Niemiec, Meksyku, Brazylii... Zwłaszcza pierwszy wyjazd do Meksyku w 2011 r. odmienił moje życie – odkryłem, że mam rodzinę (może nie więzów krwi, ale serca) w Cholula, w Medellín (od pięciu lat faktycznie mam tam chrześnicę), brata w Rio de Janeiro, nie licząc oczywiście mojej rodziny „wiwatek”. Niesamowite doświadczenia, trudne do opisania w słowach.
A co oprócz wyjazdów? Przyjaźnie – to absolutnie po pierwsze. Ale też ciągła możliwość mojego rozwoju muzycznego u boku wspaniałych koleżanek i wybitnego kolegi pianisty, który inspiruje mnie nieustannie. Doświadczenie – w przygotowywaniu aranżacji („wiwatki” często narzekają, że wysoko ustawiam poprzeczkę, ale bardzo dobrze sobie z tym radzą – po prostu wiem, że są dobre), w przygotowywaniu I organizacji koncertów (od kilku lat mam zaszczyt być prezesem, choć nie lubię tego tytułu, Stowarzyszenia Przyjaciół Chóru „Wiwat”). I wiele, wiele, wiele innego dobra.
I, żeby nie było wątpliwości – wczoraj skończyłem 11 lat. Tak – 11, bo ja zawsze kończę 11 lat
AGATA MELON, alt - urodziny 13 lutego
Mam na imię Agatka i mimo tego, ze wyrosłam dość wysoka w chórze nadal nazywają mnie małą. Jestem w Wiwacie ponad połowę swojego życia, ale on jest obecny w moim dużo dłużej. Już w przedszkolu tata (który wspomaga nas swoją piękna grą na skrzypcach) opowiadał mi o niesamowitych koncertach i podróżach, i o tym, że jak dorosnę też będę mogła zostać Wiwatką. Stało się to we wrześniu 2011 roku i już po paru próbach zaśpiewałam swój pierwszy koncert; co więcej - swoją pierwszą solówkę. Mimo upływu tak wielu lat, pamiętam wszystko, jakby to było wczoraj. Przebrana za małego powstańca wbiegłam na scenę z gazetą, stanęłam na środku i na sali wybrzmiało „Siekiera, motyka”. Zaczęłam bardzo mocno i pewnie, jednak, z tego całego stresu, zupełnie nie słuchałam akompaniamentu i z każdym kolejnym wersem śpiewałam coraz szybciej. O dziwo po koncercie wcale nie dostałam medalu za prześcignięcie muzyków, ale raz na zawsze zapamiętałam, żeby ich słuchać.
Od tamtego czasu zaśpiewałam niezliczoną ilość koncertów i solówek. Zwiedziłam z chórem Niemcy, Brazylię, Meksyk i Gruzję. Z każdego z tych miejsc mam ogrom niesamowitych wspomnień i przyjaciół z całego świata. Najcieplej wspominam festiwal w Puebla, w Meksyku - nie przez pogodę, która swoją drogą była cudowna, a dzięki osobom, które tam poznałam. Mimo tego, że z większością chórów biorących udział w festiwalu spotkaliśmy się pierwszy raz dopiero podczas jego trwania, czułam się jakbyśmy się znali całe życie. Bo chór, to taka druga rodzina, a decyzja o dołączeniu do „Wiwatu” była jedną z najlepszych w moim życiu. Dodatkowo, to dzięki mnie dziewczyny wiedzą, co tak naprawdę znaczą te małe literki nad pięciolinią: p- pięknie, f - fajosko, mp - milusio piękniusio, a mf - mega fajnie .

KATARZYNA OBRĘBSKA-WÓJCIK, sopran - urodziny 23 stycznia
Do chóru Wiwat dołączyłam już ponad 20 lat temu i gdy patrzę na to wydarzenie z perspektywy czasu, to mogę stwierdzić bez żadnej przesady, że była to jedna z lepszych decyzji jakie podjęłam w życiu. Chór wywarł na mnie ogromny wpływ.
Idąc do pierwszej klasy gimnazjum wśród moich nowych znajomych pojawiła się Wiwatka. Dołączyłyśmy razem do chóru szkolnego i wtedy dowiedziałam się od niej, że śpiewa jeszcze w innym zespole. Zaczęła mnie namawiać, abym w któryś wtorek poszła z nią na próbę. Nie byłam przekonana do tego pomysłu bo uważałam, że dołączenie do chóru szkolnego i tak już wyczerpuje moje niewielkie pokłady pewności siebie. Nie wyobrażałam sobie występów przed publicznością, nie byłam wtedy zbyt otwartą osobą. Jednak po kilku tygodniach namawiania w końcu poszłam. Poszłam i zostałam na następne dwie dekady.
Moim ukochanym okresem w roku i w repertuarze chóru był zawsze czas kolęd. Uwielbiałam bożonarodzeniowe koncerty, które zawsze były dla mnie ogromnym przeżyciem. Ze szczególnym rozrzewnieniem wspominam koncerty kolędowe, które odbywały się kilka lat z rzędu w dolnym kościele pw. św. Zygmunta na Bielanach. Pamiętam, że jako dziecko czekałam na nie cały rok.
Chór umożliwił mi również odwiedzenie wspaniałych miejsc poza granicami kraju. Te wyjazdy to kopalnia świetnych wspomnień, niezapomnianych przygód i zabawnych sytuacji.
Chór niewątpliwie wpłynął też na moje losy. Gdybym nie śpiewała tyle lat w Wiwacie to z pewnością, idąc na studia do innego miasta, nie brakowałoby mi tak bardzo śpiewania. Przez to nie dołączyłabym do chóru akademickiego i nie poznałabym mojego przyszłego męża.
Z okazji 35 urodzin chóru gratuluję mu tylu wspaniałych chórzystek i życzę kolejnych wielu lat działalności, uszczęśliwiania nas i naszych słuchaczy.
Dziewczyny (i chłopaki:) ) - dobrze, że jesteście!
MARZENA STODULSKA ("Słomka"), sopran - urodziny 21 stycznia
“Skazana na Wiwat”
Nazywam się Marzena Stodulska I śpiewam w Wiwacie już 31 lat. Właściwie, to śpiewam w chórach od 7 roku życia. Najpierw w SP187, później w Studium Nauczycielskim. Gdy się w nim uczyłam jeździłam na konkursy chórów i spotykałam chór Wiwat. Okazało się, że śpiewa w nim moja przyjaciółka Asia, z którą siedziałam 8 lat w jednej ławce, w podstawówce. Bardzo mnie namawiała, żebym przyszła, ale nie dałabym rady śpiewać w 2 zespołach. Jakież było moje zdziwienie, kiedy okazało się, że razem z Asią dostałyśmy się na jeden wydział na studia i wtedy usłyszałam :” Teraz już mi nie odmówisz ”.
Dzięki chórowi mogłam połączyć moje 2 pasje - śpiewanie i podróże.
Ale to nie są takie podróże, w których właściwie jesteś w hotelu i nie masz pojęcia jak wygląda prawdziwe oblicze tego kraju. Często jeździmy na wymianę z innymi zespołami i wtedy jemy tradycyjne jedzenie, bo mieszkamy u rodzin chórzystów. Możemy porozmawiać o tym co naprawdę myślą jego mieszkańcy. Okazało się wszyscy mamy te same problemy, chociaż żyjemy w różnych kulturach.
Pamiętam jak pierwszy raz byłyśmy w Izraelu i młodzi ludzie walczyli o Mc Donalda, a kiedy pojechałyśmy po kilkunastu latach i okazało się, że już w końcu jest, więc od razu poleciałyśmy spróbować koszernych kanapek. Nigdy nie zapomnę Świąt Wielkanocnych we Włoszech, czy wspaniałej kaczki w sosie czekoladowym z dodatkiem chili w Meksyku lub „chińszczyzny” w Chinach, która okazała się zupełnie inna niż ta, która jest serwowana u nas. Te smaki zostaną ze mną na zawsze.
Czasami zdarzały nam się niecodzienne sytuacje, jak np. w Izraelu przyjechałyśmy do kibucu na obiad i spotkanie z zaprzyjaźnionym zespołem. Podczas zwiedzania ich dyrygentka nagle mówi” Dobrze, że jesteście dzisiaj, bo wczoraj, to nas ostrzeliwali rakietami i siedzieliśmy w bunkrach”. Mina naszej dyrygentki - bezcenna.
Dzięki chórowi przełamałam też moją barierę, żeby zacząć mówić po angielsku. Okazało się, że mój średniozaawansowany jest wystarczający do swobodnej komunikacji. Ale najważniejszą rzeczą jaką dał mi chór, to przyjaźnie, które trwają już ponad 30 lat. To jest najcenniejsza rzecz jaką dostałam od chóru "Wiwat"

- 868 odsłon